Rozpadłeś
się na kawałki
w słabnącym
wspomnieniu
nadludzkiej
postaci
roziskrzonej
aureolą gwiazd
nad
głową, Samsonie.
Nie
była ci potrzebna
sługi
twego pamięć poddańcza
wierna,
nazwana słabością.
Pazerni
handlarze dziś kupczą
pasmami
twych włosów
a
moich pocałunków
jak
diamenty wplecionych
w
mocarny dawniej warkocz.
Ucichła
pieśń o twej chwale,
przechodzą
obojętnie orędownicy
twych
przeszłych czynów, wybrańcze.
Wierszem
ostatnim mogę cię przywołać
nim
opadnie kurz zburzonej Świątyni.
<magenta>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz