Na betonowych ścieżkach miasta
trudno znaleźć tropy, tylko
zapach potu jak posoka dla ślepego kundla
wabi helota ku wolności.
Wczepił głodne oczy w jej zielone plecy,
chce dogonić.
Przyspiesza, prawie biegnie, posłuszny
z sercem w gardle dudniącym
z mysim piskiem suchych ust.
Pamięta imię, pamięta zapach,
przeklęta pamięć.
Na krawędzi dziurawego chodnika
odwraca głowę przerażony swą odwagą.
<magenta>
trudno znaleźć tropy, tylko
zapach potu jak posoka dla ślepego kundla
wabi helota ku wolności.
Wczepił głodne oczy w jej zielone plecy,
chce dogonić.
Przyspiesza, prawie biegnie, posłuszny
z sercem w gardle dudniącym
z mysim piskiem suchych ust.
Pamięta imię, pamięta zapach,
przeklęta pamięć.
Na krawędzi dziurawego chodnika
odwraca głowę przerażony swą odwagą.
<magenta>